tyiga's avatar

tyiga

Anna Maria Faras-Pagowska
420 Watchers246 Deviations
72.1K
Pageviews

Konkurs na ilustracje do książki Roberta Rusika – Contra Dominum

 

Czas: do 9.02.2014r. (nadsyłanie prac), 16.02.2014r. (głosowanie)

 

Forma: Każda - od malunków komputerowych po naturalne media.

 

Zasady: Polub stronę facebookową Wydawnictwa www.facebook.com/StudioTruso , przeczytaj znajdujące się poniżej trzy fragmenty powieści, stwórz ilustracje odpowiadająca steampunkowemu klimatowi Contra Dominium. Oryginalny plik ma mieć wymiary conajmniej 3500x2500pixeli (300dpi tiff lub psd). Ilustracje prosimy słać na adres art@studiotruso.pl nie mogą być większe niż 1000pixeli, w temacie zaznaczyć, że są to ilustracje do Contra Dominium.

 

Po 9.02.2014r. nadesłane ilustracje zostaną zamieszczone na stronie głownej Wydawnictwa Studio Truso. Będzie na nie można głosować e-mailowo. Dla głosujących przewidujemy nagrodę w postaci wybranej książki Studia Truso.

 

Wydawnictwo zastrzega sobie prawo do przedłuzenia czasu trwania konkursu.

 

Główną nagrodą dla zwycięzcy konkursu jest wykorzystanie ilustracji w książce oraz książka Contra Dominium i jedna z książek Wydawnictwa. Z wybranymi laureatami konkursu Studio Truso nawiąże współprace.

 

Poniżej znajdują się trzy fragmenty nowej powieści Contra Dominum autorstwa Roberta Rusika.

1.

Po kilku godzinach w iluminatorze pojawiła się Ziemia w pełnej krasie. Choć żadna ze stacji nie odzywała się nadal, ku wielkiej uldze usłyszałem sygnał naprowadzający. Włączyłem autopilota i z narastającym podnieceniem oczekiwałem na lądowanie. Już za kilka minut poczuję pod nogami stały ląd i zobaczę ukochaną Warszawę, już wkrótce się zaczną konferencje, wywiady, sława. Już wkrótce… O dziwo, kosmodrom był pusty. Jak okiem sięgnąć, tylko goła płyta lądowiska i żadnego statku. Trochę mnie to zaniepokoiło, po namyśle stwierdziłem jednak, że zapewne nowa generacja statków kosmicznych nie potrzebuje tak olbrzymich przestrzeni i infrastruktury do startu. Być może nowy, zbudowany w innym miejscu kosmodrom nie ma możliwości przyjmowania takich antyków jak mój lądownik. I kiedy się już uspokoiłem, zdjąłem skafander, nacisnąłem przycisk i drzwi się otworzyły. To było niesamowite – naprzeciwko mnie stało trzech ludzi, ubranych… Jak Boga kocham, ubranych w prześcieradła! Poza sandałami było to ich jedyne odzienie. Wyglądali jak starożytni Grecy czy Egipcjanie. Wszyscy mieli długie, rozczesane włosy. I wszyscy spoglądali na mnie z niechęcią. Milczenie trwało długo. Ja zastanawiałem się co to za szopka, oni lustrowali mnie wzrokiem. W końcu najmłodszy z nich podniósł rękę i wskazując na niebo spytał z wyraźnym oburzeniem: – Przybywasz… Stamtąd??? Kiedy zastanawiałem się, co u diabła tu się dzieje, najstarszy (i chyba wyższy rangą, bo na ramieniu jego sukmany wyhaftowana była złota gwiazdka) rzekł: – Uspokój się, Danielu… – po czym skierował wzrok na mnie i zapytał: – Robert Usher? – I owszem – odpowiedziałem. – Czy ktoś mi wytłumaczy co się tu dzieje? – Pójdziesz z nami – odrzekł.

 

2.

Z uznaniem spoglądałem na przyrząd, który pokazywał mi właśnie Sulejman. Tak, to rzeczywiście mogło się udać. Choć niosło ze sobą olbrzymie ryzyko. – Ubierz się w to – rzekł Sulejman. Z ulgą zauważyłem, że przede mną leży normalne ubranie. Spodnie, bluza, kurtka… Skrępowany obecnością Sulimy schowałem się za szafę, z ulgą zrzuciłem tę cholerną sukmanę i przebrałem się w normalne rzeczy. W końcu poczułem się jak człowiek. – Załóż na siebie – kategorycznym tonem powiedział antykwariusz. Posłuchałem go bezzwłocznie. Trochę poplątały mi się pasy i zatrzaski, jednak z pomocą Sulimy cały proces przebiegł stosunkowo szybko. – Widziałeś, mam nadzieję, coś takiego? –spytał Sulejman. Przytaknąłem, choć ten model sprawiał wrażenie bardziej skomplikowanego niż te, których używałem. Nic zresztą dziwnego. Plecaki odrzutowe w moich czasach dopiero raczkowały. – Zasada działania jest prosta. Najpierw pociągasz tę czerwoną dźwignię, by odblokować dopływ paliwa. Potem naciskasz zielony przycisk, który masz ma piersi. Ubranie wykonane jest z materiału, który jest odporny na wysokie temperatury, dzięki czemu nie spalisz sobie ciała. Podszedł do mnie i wskazując po kolei poszczególne części zaczął objaśniać: – Tu znajdują się silniczki korekcyjne. Umożliwiają zmianę trajektorii lotu a także wytracenie prędkości pionowej i poziomej. Manipulatory manewrujące masz tutaj. Spojrzałem na mały drążek, był identyczny jak ten stosowany w pierwotnych modelach. – Dżojstik po lewej steruje prędkością. Góra – przyspieszenie, dół – wyhamowanie. Lewo, prawo – standardowa korekcja lotu. Drugi manipulator pomaga podczas lądowania. Najważniejsze są wychylenia w górę i w dół. Wychylenie w górę powoduje przyspieszenie spadania, wychylenie w dół – hamowanie. Pomarańczowy przycisk pośrodku wyzwala spadochron, kiedy dojdziesz do wniosku, że prędkość spadania jest wystarczająco mała, naciśnij go, a wylądujesz bezpiecznie. Najważniejsze – patrz na te dwa wskaźniki. Jeden to wysokościomierz radiowy, wskazuje odległość od powierzchni ziemi. Drugi działa na podobnej zasadzie, wskazuje jednak odległość od potencjalnego wzniesienia terenu. – Jaki ma zasięg? – zapytałem.

 

3.

Dni na okręcie minęły szybko, jutro zaplanowane było wynurzenie się u wybrzeży – tak oczekiwanej przeze mnie i kilkunastu jeszcze uciekinierów – Ameryki. Trzeba przyznać, że za cenę, którą płaciliśmy, dbano o nas naprawdę dobrze. Zwłaszcza jedzenie było wyśmienite i w dodatku dostępne dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nic więc dziwnego, że kiedy po południu solidnie zgłodniałem, nie musiałem czekać na kolację, ale udałem się do mesy. Akurat w kambuzie przebywał Won, kucharz z dalekich Chin. Poprosiłem zatem żartem o sajgonki, on tymczasem uśmiechnął się, ukłonił i odpowiedział, że będą za piętnaście minut i spytał, czy zechcę poczekać. Okazało się, że okręt podwodny miał doskonale wyposażoną kuchnię. Nawet sajgonki nie były problemem. Podobnie zresztą jak język chiński, w którym odpowiedział mi Won. Translator, który zabrałem ze sobą, błyskawicznie przetłumaczył mi słowa kucharza. – Jak to pan zrobił? – wysoki, prawie dwumetrowy murzyn podszedł do mnie. Z tego, co pamiętałem, był to główny mechanik pokładowy. – Zwyczajnie, podszedłem do kucharza i zamówiłem sajgonki – odpowiedziałem. – Nie o to mi chodzi – ze zniecierpliwieniem odrzekł marynarz. – On odpowiedział panu tym swoim cingciangciang a coś potem jego zdanie przetłumaczyło. – Ach, o to chodzi – odpowiedziałem z uśmiechem. – To podręczny translator. Taka zabawka, która szalenie ułatwia życie.

 

Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Look at this journal!!!  dragonschest.deviantart.com/ <3 Thank you so much DragonsChest

FB me: www.facebook.com/aniquae
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In

David is Hungry

1 min read
David is HUNGRY - www.youtube.com/watch?v=T5uKdp… ♥ Brilliant work of my best friend Jürgen van Wessel. Please have a look!!! we have to make it famous!!!
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In

,]

1 min read
I am aching you are still
Don't find you arrogant
Fascinated - Unfulfilled
Hello London

<3
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Featured

Konkurs na ilustracje do ksiazki Contra Dominium by tyiga, journal

Awwwwwwwwww DragonsChest makes me happy,) by tyiga, journal

Art, art, art and more live streaming art! by tyiga, journal

David is Hungry by tyiga, journal

,] by tyiga, journal